- Dziadku, pokaż mi zdjęcie, na którym jesteś w moim wieku.
- To zdjęcie z mojej Komunii Świętej, wykonane w 1965 roku w Karsznicach.
- Gdzie było zrobione?
- To, na którym jestem sam, zrobione było u fotografa koło urzędu gminy, na przeciwko szkoły kolejowej, na przeciwko baraków, tych baraków już nie ma, a szkołę też wybudowali nową. A to, na którym pozujemy grupowo, zrobione było z tyłu na plebanii.
- Co zapamiętałeś najbardziej z tego wydarzenia?
- Dostałem duży bukiet, wcale go nie chciałem brać, a mama mi kazała wziąć do ręki i z nim stać.
- A dlaczego nie chciałeś brać?
- Bo za duże były i mi przeszkadzały, tylko ja pozuje na samym dole z taką „wiąchą”.
- Dziadku, najbardziej interesuje mnie, co jadłeś podczas komunii.
- Była sałatka warzywna, którą mama zrobiła w takiej wielkiej misce, dla całej rodziny. Był też rosół i drugie danie. Nie piekło się placków w domu, tylko noszono do piekarni. Moja mama nosiła placki do piekarni na ulicy Spółdzielczej.
- A co dostałeś w prezencie?
- Dostałem zegarek i chyba jakieś pieniądze.
- Interesuje mnie też, co lubiłeś jeść w moim wieku?
- Ja jadłem wszystko, ale ulubione miałem ciasto – babkę piaskową.
- W co się bawiliście, jak byłeś w moim wieku?
- W Karsznicach cały czas bawiliśmy się na podwórku. Graliśmy w palanta, w klipę, jaja się wybierało, czyli robiliśmy takie dołki, wsypywaliśmy kamyszki i trzeba było wybrać, zabrać przeciwnikowi.
- A co robiliście zimą?
- Zimą robiło się tunele, chodziło się na most i zjeżdżało się na sankach. Chodziliśmy też na żwirownie i tam na nartach się zjeżdżało. A mróz był taki, że na podwórku były tunele, aż człowieka zakrywało, 120 cm albo 150, mogłaś iść i nikt by cię nie widział. Robiliśmy fortece i rzucaliśmy się kulkami.
- My w tym roku też mieliśmy dużo śniegu. Dwa razy był dobry śnieg i mogłyśmy się trochę porzucać z koleżankami. Powiedz, jakich miałeś kolegów?
- W Karsznicach, na podwórku była duża banda chłopaków. Wszyscy się razem kolegowaliśmy. Nikt nikogo nie odtrącał. Lubiłem cały dzień biegać po dworze. Raz pamiętam chcieliśmy się bawić w kowbojów, a ja potrzebowałem kapelusza. Mój tata miał taki elegancki kapelusz, który zakładał tylko w niedzielę. Zabrałem mu ten kapelusz i namalowałem białą farbą trupią czachę. Gdy przyszła niedziela, tata zaczął szukać kapelusza, żaden z nas się nie przyznawał, a miałem jeszcze trzech braci. Pewnego razu mój starszy brat zauważył, że na dworze mój kolega biega w tym kapeluszu ojca. Zaraz go złapał i wydało się, że to ja zabrałem kapelusz. Na szczęście tata mi tylko pogroził i powiedział, żeby to było ostatni raz.
- A jakich słuchałeś piosenek, gdy byłeś w moim wieku?
- Wtedy popularne były Alibabki, „Mały książę” ładna piosenka – Sobczyk śpiewała, potem słuchało się Niemena, Borysa Stana.
- Powiedz dziadku, jakie wydarzenie ważne, zapamiętałeś. My zapamiętamy epidemię koronawirusa, a u ciebie, co się działo ważnego?
- Zapamiętałem, jak tata mój słuchał radia „Wolna Europa”. Przyszedł sąsiad i razem z tatą po cichu puszczali radyjko. Nie wolno było nic mówić, żeby sąsiedzi nie słyszeli.
- Dlaczego mieli nie usłyszeć?
- Bo słuchanie tego radia, w Polsce było zakazane. Mówili w nim to tym, co się dzieje w Polsce i na świecie, bo tu było wszystko zakłamywane.
- A ty, co wtedy robiłeś?
- Ja się bawiłem i aż tak bardzo się wtedy nie interesowałem.
Rozmowę prowadziła Kalina Górska (9 lat) z dziadkiem Andrzejem Górskim.