Ósmy stycznia jest rocznicą urodzin Rajmunda Kolbego – świętego Kościoła Katolickiego, który przybrał sobie imię Maksymilian. Wstępując do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych odpowiedział na powołanie, które zaszczepiła w nim jego matka – Marianna. Oboje byli czcicielami Matki Boskiej i to właśnie kult maryjny jest najbardziej kojarzony ze zduńskowolskim świętym. Sam Maksymilian miał zresztą wizję, w której ukazała mu się Maria. Wedle przekazu, mały Kolbe miał przyjąć od Niej dwie korony – białą i czerwoną – symbolizujące czystość i męczeństwo. Ta mistyczna wizja miała miejsce w pabianickim kościele i przyczyniła się do wyboru jego dalszej życiowej drogi.
O dniu jego urodzin oraz o życiu Marianny Kolbe (z Dąbrowskich) możemy przeczytać w książce „Matka Męczennika” autorstwa Natalii Budzyńskiej. Czytamy:
[…] Drugiego syna urodziła o pierwszej w nocy 8 stycznia 1894 roku. I znów poród odebrała siostra Marianny Rozalia, a nazajutrz Juliusz wziął dziecko i razem z mężem Rozalii Leopoldem Langerem oraz szwagrem Franciszkiem Dąbrowskim poszli do kościoła je ochrzcić. Dziecku „nadano imię Rajmund”. Poród zaczął się dzień wcześniej, 7 stycznia, w niedzielę, a tego dnia Kościół wspomina świętego Rajmunda z Penyafort, katalońskiego dominikanina z XII wieku. […]*
W książce pt. „Rycerz Maryi” czytamy jeszcze inny opis dnia narodzin Kolbego:
[…] Działo się w mieście Zduńskiej Woli dwudziestego siódmego grudnia [ósmego stycznia – red.] tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego trzeciego [czwartego – red.] o godzinie czwartej po południu. Stawił się osobiście Juliusz Kolbe, lat dwadzieścia trzy liczący, tkacz zamieszkały we wsi Zduńska Wola w obecności Leopolda Lange, lat trzydzieści, ze wsi Zduny i Franciszka Dąbrowskiego, lat trzydzieści liczącego ze wsi Ogrodziska obydwóch tkaczy i okazał Nam dziecię płci męskiej, oświadczając, że ono urodziło się we wsi Zduńska Wola, dnia dzisiejszego o godzinie pierwszej w nocy z jego ślubnej małżonki Marianny z domu Dąbrowska, lat dwadzieścia cztery liczącej. Dziecięciu temu temu na chrzcie świętym w dniu dzisiejszym odbytym nadano imię Rajmund, a rodzicami chrzestnymi jego byli Leopold Lange i Anna Dąbrowska. Akt ten stawiającemu i świadkom niepiśmiennym przeczytany i przez Nas tylko podpisany został. […] **
Imię zakonne, które wybrał sobie Rajmund pochodzi z języka łacińskiego – Maksymilian (maximus – największy, Aemilius – słynny rzymski ród Emiliuszów). Patrząc z perspektywy etymologicznej, można powiedzieć, że pierwszy człon jego imienia sugeruje to, do czego ojciec Kolbe czuł się przeznaczony – do rzeczy wielkich, a nawet największych. Twierdził bowiem, że z pomocą Matki Boskiej jest w stanie osiągnąć wszystko (co sugeruje wybór drugiego imienia – Maria). I tak też było. Przebywając w 1917 r. w Rzymie, Maksymilian założył wraz ze współbraćmi Rycerstwo Niepokalanej (Militia Immaculatae), którego członkowie mieli z założenia całkiem oddawać się Matce Boskiej, poprzez głoszenie Słowa Bożego. Biorąc sobie za cel nawracanie dusz, Kolbe stworzył pismo teologiczno-ewangelizacyjne, które zyskało wręcz światowy rozgłos. Miesięcznik o tytule „Rycerz Niepokalanej” początkowo wydawany był w Krakowie, potem zaś w Grodnie. Czasopismo to wydawane jest do dziś.
Przywoływanie ludzi do życia w wierze Kolbe realizował również poprzez działalność misyjną (rozpowszechnianą przez franciszkanów głównie w Japonii, gdzie do dziś obecny jest kult świętego ze Zduńskiej Woli) oraz naukową. Jako doktor filozofii zajmował się także wydawaniem pism, które możemy określić jako traktaty teologiczne. W lutowym numerze „Rycerza Niepokalanej” z 1923 r. czytamy:
[…] Cokolwiek istnieje, musi mieć jakąś rację bytu, tak też i granice w istnieniu muszą mieć swoje „dlaczego”. Otóż w istocie, która jest pierwszą przyczyną, nie może być racji (dlaczego) dla granic, bo skądżeż by one mogły pochodzić? […] Wszystko, na czym wyciśnięte jest piętno granic, nie może być tą pierwszą przyczyną wszechrzeczy. […]***
Ów cytat obrazuje nam, jak bardzo Kolbemu zależało na poszerzaniu wiedzy swoich czytelników i jak ściśle wiązał on swoją działalność piśmienniczą z filozofią. Widzimy tu dosłowne nawiązanie do Tomaszowej koncepcji Pierwszej Przyczyny (która źródło swe ma w ontologii Arystotelesa). Nawracanie było jednocześnie motywem do oświecania ludzkich umysłów. Można rzec, że Maksymilian stosował w swym życiu maksymę benedyktyńską – nieustannie pracował. Działał nawet wtedy, gdy się modlił.
W zebranych pismach znajdują się jednak nie tylko teksty dogmatyczne czy pouczające, ale i pamiętniki czy duchowe medytacje, którymi zamierzał się dzielić. W piśmie z 1940 r. czytamy:
Człowiek pragnie być wielkim, mądrym, bogatym, sławnym, szczęśliwym (kochającym i kochanym). Ale żadne szczęście tej ziemi go nie nasyca. Pragnie więcej, coraz więcej. […] Jakiegoż więc szczęścia pragnie? Szczęścia bez granic, bez żadnych granic i intensywności, i w wielkości, i w trwaniu, i w czymkolwiek. ****
Zauważamy zatem, że na Maksymiliana Kolbego możemy spojrzeć jeszcze inaczej. Poza aurą świętości i męczeństwa ukazuje się on jako człowiek predestynowany do tego, by kształcić innych, jako jednostka intelektualnie nieprzeciętna, ale i całkowicie ludzka.
* Budzyńska Natalia, „Matka Męczennika”, Kraków 2016, s. 40.
** Foster R. Claude, „Rycerz Maryi”, Niepokalanów 2007, s. 7.
*** Kolbe Maksymilian Maria, „Pisma cz. II”, Niepokalanów 2008, ss. 289-290.
**** Tamże, s. 723.
Tekst: Marta Gmyrek