Mój pradziadek Ignacy Spętany

Tekst: Marta Spętana

(korekta: Daniel Buszyński)

Jest to opowieść o niezwykłych losach mojego pradziadka Ignacego Spętanego i jego rodziny. Opowieść ta oparta jest na zachowanych dokumentach i rodzinnych przekazach. W czasie II wojny światowej próbując ratować rodzinę od samego początku przeciwstawiał się Niemcom. Został zniewolony i odizolowany od świata zewnętrznego drutami kolczastymi niemieckiego obozu zagłady Auschwitz. Ślad po nim zaginął…

Celem jaki przyświeca mi w niniejszym artykule jest rekonstrukcja losów Ignacego oraz uchronienie od zapomnienia pamięci o nim i jego bliskich. Skupiałam się nie tylko na losach wojennych dziadka. Znaczna część tekstu odnosi się do przedwojennej części jego życiorysu.

Losy Ignacego do 1939 r.

Ignacy Spętany urodził się 6 sierpnia 1896 r. w Męce-Jamy koło Sieradza. Był jednym z czworga dzieci Szymona i Józefy Spętanych z d. Światek. Z rodzinnych przekazów oraz dokumentów wiem, że 24 stycznia 1921 r. Zawarł ślub z Józefą Piekarczyk, panną zamieszkałą w Męckiej Woli. Do kościoła w Męce mieli blisko więc w orszak weselny wraz z gośćmi poszli pieszo. Mieli czworo dzieci: Józefa (ur. 1922 r.), Stanisława (ur. 1930 r.), Weronikę (ur. 1935 r.) i Tadeusza – mojego dziadka (ur. 1938 r).

7 Wyciag Z Aktu Malzenstwa Ignacego I Jozefy

Wyciąg z aktu małżeństwa Ignacego Spętanego oraz Józefy Piekarczyk. (zbiory rodziny Spętanych)

Ignacy z zawodu był stolarzem. Potrafił budować drewniane konstrukcje (małe meble, domy, stodoły itp.). Miał również narzędzia dentystyczne i potrafił wyrywać zęby, przynosząc ulgę potrzebującym. W tamtych czasach był znany w całej okolicy. Na początku lat 30. z uskładanych oszczędności kupił od dziedzica 24 morgi ziemi. Znajdowały się one w Rembieszowie Branicy i Kalinowej, gdzie się osiedlił. Od podstaw wybudował budynki gospodarcze. Cały czas trudnił się tym co potrafił robić najlepiej, czyli stolarstwem.

W rodzinnych przekazach zachowało się trochę opowieści i anegdot na temat Ignacego dotyczących jego życia w okresie międzywojennym. Warto je w tym miejscu przytoczyć.

4 Akt Urodzenia Ignacego

Akt urodzenia Ignacego. (Archiwum Państwowe w Łodzi)

5 Akt Urodzenia Jozefy Piekarczyk

Akt urodzenia Józefy Piekarczyk. (Archiwum Państwowe w Łodzi)

Życie Ignacego przed wojną- rodzinne opowieści.

Budowa kościoła

W pamięci członków rodziny zachowała się informacja że Ignacy był budowniczym drewnianego kościoła w nieokreślonej miejscowości. Uzgodniono z księdzem proboszczem zapłatę za wykonaną pracę. Gdy praca została skończona, ksiądz nie chciał wypłacić należności i powiedział, żeby Ignacy przeszedł sobie z tacą po kościele i otrzymane od ludzi pieniądze odliczał sobie dotąd, aż uzbiera się wymagana suma. Ignacy nie zgodził się mówiąc: ,,Czuł bym się jak dziad chodzący po prośbie. Wstydził bym się ludzi.’’. Po słowach pradziadka ksiądz postanowił wywiązać się umowy.

Powstaje pytanie w jakiej miejscowości mogła znajdować się wspominana świątynia. Rodzinne przekazy mówią że było to w Rudzie bądź Męckiej Woli, a kościół ten został zniszczony w 1939 r. Trudno dopasować świątynie istniejące w regionie do tego przekazu. Porównując to z informacjami historycznymi prawdopodobne wydaje się, że Ignacy mógł uczestniczyć w remoncie drewnianej świątyni w Rossoszycy w 1929 r. Świątynia ta rzeczywiście odniosła uszkodzenia w wyniku działań wojennych, więc być może pokrywa się to z odtwarzaną z pamięci informacją o jej zniszczeniu. Wchodzi również w grę możliwość budowy na przykład nieokreślonej kaplicy lub kapliczki. Lecz na taką tezę brak jest dowodów.

Fartuchem mierzyła

Ignacy zawarł umowę z sąsiadem z Kalinowej na budowę drewnianej stodoły. Uzgodnili cenę za 1m długości tej stodoły. Kiedy ukończył budowę, gospodarz miał dokonać zapłaty podczas skromnego posiłku, lecz zaczął się targować. Żona tego gospodarza wyszła z domu i po jakimś czasie wróciła twierdząc, że stodoła jest krótsza. Poszli wszyscy jeszcze raz do budynku, by sprawdzić i dokonać pomiaru. Pradziadek mierzył miarą metrową natomiast gospodyni swoim fartuchem. Twierdziła, że jej fartuch oddaję prawdziwą miarę. Gospodarz postanowił wywiązać się z zapłaty, a ta zabawna sytuacja rozniosła się po okolicy. Powstało dzięki temu powiedzenie: ‘’Fartuchem mierzyła’’.

8 Pokwitowanie Zakupu Mlockarni

Pokwitowanie zakupy młockarni przez Pawła Brzeskiego i Ignacego Spętanego. maszyna została wykonana w fabryce Henryka Bąkowskiego w Zduńskiej Woli. (zbiory rodziny Spętanych)

Dzień Święty trzeba święcić …

Ignacy przez kilka lat po ślubie mieszkał u swojej żony. Pewnej niedzieli Ignacy był już ubrany do wyjścia na Msze Świętą. Wtedy właśnie przyszedł pewien człowiek, który chciał kupić cielaka. Handlarz nie szanował Świąt. Był natrętny. Pradziadek chciał go zbyć, żeby przyszedł w innym terminie, a ten nalegał, że chce obejrzeć cielaka. W tej sytuacji pradziadek zaprosił handlarza do obory. Człowiek wszedł do obory, a pradziadek zamknął go bez wahania wypowiadając: ,,Oglądaj sobie. Jak wrócę z kościoła, to Cię wypuszczę.’’ Pradziadek po powrocie dotrzymał słowa. Od tamtej pory żadni handlarze nie przychodzili do niego w Święta.

Ziarna i plewy

Ignacego stać było na wynajem ludzi do pomocy przy pracach w gospodarstwie. Pewien człowiek tak wspominał mojego pradziadka: Mieli młócić owies cepami w trzech. Ignacy powiedział im tak : ,,Nie musicie się wysilać, bo mi na ziarnie nie zależy, zależy mi na plewach.’’ Młodzieńcom wydawało się, że jest to bardzo łatwe zadanie. Podczas tej pracy zatrudnieni ‘’przejrzeli na oczy’’: zanim odleci połowa plew, nie pozostanie już żadnego ziarna w owsie…

9 Narzedzia Ignacego

Jak mówi mój tata Wojciech Spętany: „Przez dziesiątki lat pracy rolniczej czasem ukażą się na powierzchni pola jakieś kawałki zardzewiałego metalu. W zupełnie niespodziewanych momentach. Jesteśmy bardzo wyczuleni na szacunek dla tych przedmiotów ze względu na tradycję rodzinną. Znalezione ciągle przybywają do wcześniej znalezionych.” Przedmioty są położone na oryginalnych deskach sufitu (tzw. polepy) drewnianego domu po Ignacym, który spalił się 4 maja 1964 r. od iskry z komina. Był kryty słomą. Widać izba była bielona wapnem z domieszką błękitnego proszku. Na zdjęciu są: 1-końcówka sprężyny kultywatora konnego, 2- podkowy i kawałki podków, 3- kółko od orczyka konnego z wyżłobieniem od pracy, nad nim lemiesz 4- świder do drewna oraz drewniany kątownik, 5- luśnia i nakrętka luśni od dawnych wozów konnych, nad nakrętką bosak do gaszenia ognia, 6- nożyce Józefy Spętanej ocalałe z pożaru w 1964 r., nad nimi metalowe okucie wozu, 7- zawiasy z drewnianej stodoły (lewo od kartki), 8- ciężarek siewnika starego typu, 9- (na prawo) zęby bron, najdłuższa jest najstarsza- z brony drewnianej, 10- klamra do drewna i babka do klepania kosy ręcznej, powyżej kawałki żeliwnych garnków.

Mocny ból

Pewnej niedzieli po obiedzie przyszedł do pradziadka człowiek z wielkim bólem zęba i opuchniętą twarzą przewiązaną chustką. Prosił o wyrwanie bolącego zęba, bo nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Ignacy wyniósł krzesło przed dom i kazał mu usiąść. Przygotował narzędzia, po czym wprawnym ruchem wyrwał bolącego zęba. Człowiek ten z każdą chwilą czuł się dużo lepiej i był bardzo wdzięczny. Odszedł kilka razy dziękując. Wielu ludzi jeszcze długi czas po wojnie wspominało pradziadka jako tego, który dobrze wyrywał zęby…

II wojna światowa- wysiedlenie rodziny Spętanych z Kalinowej.

Szczęśliwie rodzina Spętanych nie poniosła strat w wyniku działań wojennych we wrześniu 1939 r. W trakcie niemieckiej okupacji Kalinowa znajdowała się w tzw. Wartheland (Kraju Warty), na terenach Polski bezpośrednio wcielonych do Niemiec. Początkowy okres okupacji minął spokojnie, lecz wszystko uległo zmianie w listopadzie 1940 r. Rodzina Spętanych została wówczas wysiedlona ze swojego gospodarstwa, które mieli przejąć niemieccy osadnicy.

,,Za dwie godziny ma Was tutaj nie być! Zabezpieczyć inwentarz, wszystko ma zostać na miejscu. Można zabrać ze sobą tylko ,,Łachy pod pachy” – tak właśnie brzmiał nakaz rzucony przez niemieckiego funkcjonariusza!1 Ignacemu Spętanemu nie mieściło się to w głowie. Szok, bezsilność, płacz, lament – jednym słowem rozpacz całej rodziny. O sprzeciwie nie mogło być mowy, bo groziła kara śmierci. Dorobek życia to: nowy dom, obora i stodoła zbudowane w ciągu dziesięciu lat. Dwanaście hektarów ziemi uprawnej, częściowo obsianej zbożem ozimym, stodoła pełna po żniwach. Do tego ziarno i sprzęt, nowa młockarnia, trzy konie, cztery krowy, świnie, drób. Żona Józefa musiała szybko ogarnąć dzieci do wyjazdu. Osiemnastoletni Józef trzymał się ojca i pomagał mu. Był jeszcze dziesięcioletni Stasiek, pięcioletnia Weronika i najmłodszy – Tadzio. Miał wtedy 1,5 roku i był jeszcze przy piersi matki. Wysiedlenie dotyczyło również teściowej, czyli mamy Józefy – Franciszki Piekarczyk, 60-letniej wówczas wdowy2. Wszyscy mieszkali razem. Franciszka pomagała córce przy dzieciach i innych pracach.

14 Syn Ignacego Tadeusz

Od lewej: syn Ignacego Tadeusz (dziadek autorki), córka Weronika, żona Tadeusza Janina (moja babcia). Zdjęcie z lat powojennych. (fot. zbiory rodziny Spętanych)

Czas naglił. Ignacy wydał Józefowi polecenie: „Ty jesteś najstarszy, więc uciekaj i ukrywaj się gdzie możesz, ale miej oko na gospodarstwo. Jeszcze nic nie wiadomo jak będzie”. Józef pożegnał się z rodziną i odszedł, spełniając wolę ojca. W takich okolicznościach 06 listopada 1940 r. Niemcy wysiedlili rodzinę Ignacego i Józefy Spętanych z Kalinowej 1 do obozu przesiedleńczego w Łodzi na ul. Łąkowej 4. Zgromadzoną ludność deportowano 15 listopada 1940 r. pociągiem, w bydlęcych wagonach do dystryktu lubelskiego na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Warunki były straszne: głód, zimno, brak higieny. Były tez przypadki śmiertelne. 3

Z relacji Pana Bronisława Wierzchowskiego mieszkańca mojej wioski

Wysiedlenie zaczęło się rano. Na południe już nikogo nie było. Tego dnia było bardzo zimno i leżał śnieg. Niemcy zorganizowali jakieś zaprzęgi konne tzw. podwody. Nie wiadomo, czy w kierunku Zduńskiej Woli czy Sędziejowic. Wiele rodzin wcale nie powiadomiono i musieli odejść natychmiast bez żadnych oporów. Były to ciężkie czasy.

Powrót Ignacego Spętanego do Kalinowej w 1941 r.

Naszych wysiedleńców na Lubelszczyźnie przydzielono do Ignacego Pikuły, zamieszkałego w Zaklikowie gm. Gościeradów. Warunki były straszne. Zmuszono ich do mieszkania u kogoś, kto nie miał miejsca oraz sam był bardzo biedny. Tak dzieląc swój los z niewinnymi ludźmi, przeżyli zimę z 1940 na 1941 rok. Nie mieli żadnego kontaktu z synem Józefem.4 Wreszcie, blisko wiosny, Ignacy nie mógł znieść tej niepewności. Postanowił wybrać się do Kalinowej pod pretekstem odzyskania swojego kożucha, którego nie mógł zabrać przy wysiedleniu. Prawdopodobnie chciał nawiązać kontakt z synem Józefem i zobaczyć, co dzieje się z gospodarstwem. Najprawdopodobniej Niemcy dopytywali się o brakującego na liście Józefa. Byli bardzo podejrzliwi, ale Ignacy nie wiedział, co się dzieje z jego synem. Być może Niemcy obawiali się również, że może mieć broń i dokonać zemsty.

Niemiec, który objął gospodarstwo Ignacego nazywał się Reim5. Według przekazów był to dobry człowiek i starał się nie robić nikomu krzywdy. Podjął jednak decyzję o rozebraniu gospodarstwa. Przeniósł je do miejsca, gdzie miał blisko do dwóch innych Niemców – Szwarca i Becka. Byli oni osiedleni w podobny sposób. Blisko siebie Niemcy czuli się pewniej. U Niemca pracował Sadowski, mieszkaniec Branicy, który często, jeszcze przed wybuchem wojny, pracował u pradziadka. Znał on trochę język niemiecki.

2 Mapka Kalinowej

Mapka orientacyjna Kalinowej prezentująca lokalizacje wysiedlonych polskich gospodarstw oraz osiedlenia Niemców. (rys. Marta Spętana)

Żona Ignacego, Józefa, miała jednak bardzo złe przeczucia. Zaczęła się sprzeciwiać, mówiąc: „Nie idź tam, bo Cię zabiją!”. Ignacy wybrał się jednak w drogę z Lubelszczyzny do Kalinowej. Przyszedł do swojego gospodarstwa na początku kwietnia 1941 i stanął przed Niemcem. Rozmowie przysłuchiwał się pan Sadowski, który być może był też tłumaczem. Niemiec zażądał wyjaśnień. Zadawał różne pytania i na koniec chętnie oddał kożuch i w trosce o bezpieczeństwo Ignacego zaproponował mu pracę u siebie. Propozycja dotyczyła jednak tylko jego, bez rodziny. Ignacy w jednej chwili stanął przed trudnym wyborem. Zostawić rodzinę w niepewności, czy podjąć się pracy we własnym gospodarstwie jako parobek. Niemiec jeszcze raz powtórzył, że nie ma warunków przyjąć całej jego rodziny. Ignacy bez wątpienia odszedł z zamiarem powrotu do swojej rodziny na Lubelszczyznę.

Aresztowanie Ignacego oraz uwięzienie w Auschwitz.

W niedługim czasie po tej powrocie Ignacego podejrzliwość Niemców wzmogła się. Przesłuchiwali Pana Sadowskiego, który pod przysięgą musiał poświadczyć swoje wyjaśnienia, że nigdy w życiu nie widział ani nie słyszał, że Ignacy miał jakąś broń. Nasz bohater założył swój odzyskany kożuch i przed powrotem zaczął rozglądać się po okolicy w celu spotkania się z synem Józefem. W sąsiedztwie Niemca Reima, po drugiej stronie drogi w gospodarstwie po wysiedlonym panu Kracie mieszkał Niemiec o nazwisku Beck. Zapisał się w pamięci miejscowych Polaków bardzo źle. Już wcześniej dowiedział się on o Józefie, a teraz o jego ojcu, który wrócił z wysiedlenia i nie chce podjąć proponowanej pracy. Służyła u niego pewna kobieta mieszkająca na końcu wsi, w stronę Ligoty. Kobieta ta współpracowała z Niemcami, gdyż zapewnili ją, że nie zastosują wobec jej rodziny wysiedlenia. W następnym dniu Niemiec odwoził ją bryczką do jej domu. Kobieta ta zauważyła pradziadka idącego przez pole w stronę Ligoty i wskazała go Niemcowi. Ten natychmiast zatrzymał konie, wyjął pistolet i krzyknął w stronę pradziadka: „Stój!”. Ignacy zaczął uciekać w stronę wsi, a Niemiec szybko podążył za nim. Ignacy wpadł do najbliższego domu pana Rakocińskiego i schował się pod łóżko. Wściekły Niemiec krzyknął na gospodynię i wszedł do izby. Zauważył wystający kożuch spod łóżka i w ten sposób pradziadek został aresztowany i odesłany do gestapo do Sędziejowic.

11 Ruiny Domu Becka

Ruiny domu Niemca Becka w Kalinowej, który schwytał Ignacego Spętanego. (fot. Marta Spętana)

Stamtąd przewieziono go do Łodzi. 09 kwietnia 1941 roku został przewieziony transportem kolejowym do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Nadano mu numer 14977. Jak się okazało z synem Józefem już nigdy się nie spotkał. W obozie przebywał od 9 kwietnia 1941 do 8 grudnia 1941 roku. Prawdopodobnie był wykorzystywany w pracach przy rozbudowie obozu. Po ośmiu miesiącach pobytu, w 1941 roku odnotowano w dokumentach obozu zgon Ignacego. Żył 45 lat.

3 Ignacy Spetany Zdjecie Obozowe

Fotografia obozowa Ignacego Spętanego wykonana w Auschwitz. (zbiory Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau)

Los rodziny Spętanych po aresztowaniu Ignacego.

Los wysiedlonych był bardzo ciężki. Nie mieli prawie niczego. Zdani byli na łaskę okolicznej ludności. W tych skrajnych warunkach przeżyli jeszcze zimę z 1941 na 1942 rok. Bliżej wiosny Niemcy powiadomili niektórych wysiedlonych o możliwości powrotu w swoje rodzinne okolice, w celu podjęcia pracy u Niemców, którzy objęli ich gospodarstwa. Niemcom brakowało ludzi do pracy. Józefa chętnie zgodziła się na powrót, który zorganizowali Niemcy. Polecili oni bratu Ignacego, Janowi z miejscowości Dobra w gminie Sędziejowice pojechać po Józefę z rodziną. Jan otrzymał w tym celu niemieckie pozwolenie na piśmie zezwalające na przejazd. Wyjazd odbyli wozem konnym do nieokreślonej odległej miejscowości, do której Niemcy przywieźli wysiedloną rodzinę. Jan wykonał polecenie Niemców i przywiózł bratową do Kalinowej. Jednak miejscowi Niemcy nie chcieli jej zatrudnić z powodu zbyt licznej rodziny. Józefa poszła pieszo w swoje rodzinne strony, do Męckiej Woli. Znajdowało się tam duże gospodarstwo Ost Land, którym zarządzał Niemiec pan Kaszl (z pochodzenia był Ślązakiem). Słabo mówił po polsku. Zgodził się ją zatrudnić i pozwolił zamieszkać w pomieszczeniach gospodarczych. W ten sposób 1 maja 1942 roku Józefa wraz z rodziną rozpoczęła pracę w zamian za kwaterę i wyżywienie. Miała obowiązek wydoić ręcznie 9 krów rano i wieczorem. Dwunastoletni Stasiek musiał oprzątać zwierzęta i wykonywać drobniejsze polecenia. Weronika i Tadeusz byli jeszcze dziećmi – nie mieli większych obowiązków. Mama Józefy musiała także pracować w polu i przy innych pracach.

10 Lista Nowych Wiezniow

Lista nowo przybyłych do Auschwitz. Podkreślone nazwisko Ignacego. (zbiory Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau)

Józefa wspominała, że Niemcy organizowali co jakiś czas darmowe oglądanie filmów niemieckich propagujących własne sukcesy wojenne i gospodarcze. Polacy z ciekawości chodzili je oglądać aż do czasu kiedy Niemcy zaczęli ich wyśmiewać mówiąc: ,,Polskie świnie siedzą w kinie, a te mądre w Oświęcimie.’’ Kolejnym razem, kiedy doiła krowy, w drzwiach obory stanął zarządca gospodarstwa i mówił do niej tak swoją łamaną polszczyzną: ,,Toć Spętana, a w Warszawie ktoś rozpoczął strzelać do Niemców. Rozpoczęła się rzeź straszna, że krew płynie rynsztokami jak rzeka. Wszystkie ulice są we krwi!’’. Prawdopodobnie wypowiedź Niemca dotyczyła wybuchu Powstania Warszawskiego.

Żona Ignacego wraz z dziećmi nie miała lekko, ale w gospodarstwie w Męckiej Woli udało im się dotrwać do wkroczenia na te tereny Armii Czerwonej w styczniu 1945 r.

Wojenne losy Józefa Spętanego, syna Ignacego.

Po wysiedleniu rodziny Józef został sam. Zbliżała się zima, a on musiał się gdzieś ukrywać. Przebywał u różnych znajomych. Pomagał im przy wielu pracach, otrzymując w zamian wyżywienie. Niemcy wysiedlili wtedy bardzo dużo ludzi z gminy Sędziejowice, lecz nie wszystkich. Józefa Spętanego mieli na ‘’czarnej liście’’ za to, że się ukrywał. Podejrzliwość Niemców wzmogła się wobec Józefa po aresztowaniu jego ojca. Postanowili go dla pewności unieszkodliwić. Wiosną 1942 roku Józef nawiązał potajemnie kontakt ze swoją rodziną, która powróciła z wysiedlenia i pracowała w tym czasie w gospodarstwie Ost Land w Męckiej Woli. Józef wiedział też o aresztowaniu swojego ojca, gdyż wieść o tym rozniosła się po całej okolicy. Niemcy postanowili dokonać podstępnego wybiegu w celu pojmania Józefa. Urzędowym pismem przekazanym jego matce powiadomili o śmierci Ignacego w Oświęcimiu. Poinformowali jednocześnie, że urna z prochami Ignacego znajduje się w niemieckim urzędzie w Sędziejowicach. Można ją stamtąd odebrać i zorganizować rodzinny pogrzeb. Zrozpaczona Józefa nie ufała Niemcom mówiąc : ,,Nie mam żadnej pewności co do zawartości urny’’. Józef zlekceważył słowa matki i postanowił sam odebrać prochy. Okazało się że żadnej urny tam nie było, a Niemcy go natychmiast aresztowali. Po przesłuchaniu odwieziono go do więzienia w Łodzi. Stamtąd, po jakimś czasie, skierowano go transportem do Oświęcimia. Mogło to być na przełomie czerwca i lipca 1942 roku, gdyż rozpoczęto już żniwa6.

13 Jozef Spetany W 1995 R.

Józef Spętany na fotografii z 1995 r. (fot. zbiory rodziny Spętanych)

W trakcie transportu do Auschwitz, gdy pociąg zbliżał się już do celu, nastąpił wymuszony postój z powodu braku opału do napędu lokomotywy. Niemcy pod strażą wypędzili z wagonów kilkunastu mężczyzn w celu uzupełnienia opału w lesie. W grupie tej znalazł się Józef. W pewnej chwili, gdy weszli do lasu, wykorzystał moment i rozpoczął ucieczkę. Niemcy wkrótce rzucili się za nim w pogoń z psami. Józef uciekał ze wszystkich sił, jakie miał w sobie. Wybiegł z lasu i wbiegł w łan zboża. Nie miał jednak szans na dalszą ucieczkę. Na wprost przed sobą zauważył kilku odpoczywających żniwiarzy. Dopadł do nich chwycił wolną kosę i zaczął kosić zboże udając, że należy do grupy żniwiarzy. Niemcy nie dali się na to nabrać. Otoczyli żniwiarzy i rozpoczęło się zamieszanie. Okazało się, że żniwiarze kosili u jakiegoś Niemca. Niemiec był dobrym człowiekiem i postanowił ocalić chłopaka, mówiąc do ścigających go Niemców, że od dawna tu pracuje. Być może dogadał się z nimi, że chłopak jest młody i można go wykorzystać do prac polowych dla III Rzeszy. W taki sposób Józkowi dopisało szczęście. Niemcy zostawili go w spokoju i odeszli. Józek u tego gospodarza pracował przez żniwa, aż do jesieni. Otrzymywał bardzo skromne wyżywienie. Dokarmiał się w tajemnicy ziemniakami, którymi karmiono świnie. Blisko jesieni 1942 roku Niemiec wytłumaczył Józkowi, że boi się go dłużej trzymać u siebie z powodu rozgłosu o jego historii z ucieczką. Dał Józkowi na drogę koszyk i motykę do kopania ziemniaków, trochę jedzenia i tak rozstał się z chłopakiem. Józef postanowił wrócić w rodzinne strony do matki. Powrót nie był wcale taki łatwy. Musiał unikać spotkań z Niemcami, bądź też podejrzliwymi ludźmi. Szedł w ciągu dnia, niosąc motykę i koszyk na ramieniu. Wyglądał jak robotnik idący kopać ziemniaki. Zatrzymywał się u niektórych ludzi, pracując w zamian za nocleg i pożywienie. W taki sposób po kilku tygodniach dotarł w okolice Męckiej Woli, lecz nadal musiał się ukrywać. Jeszcze bardziej niż przedtem.

17 Odpis Skrocony Aktu Zgonu Ignacego

Odpis skrócony aktu zgonu Ignacego Spętanego. Zwraca uwagę miejsce śmierci- Oświęcim. (zbiory rodziny Spętanych)

Józef ponownie nawiązał kontakt z matką. Niemiecki zarządca gospodarstwa, pan Kaszl, miał duże powiązania i znajomości ze swoimi zwierzchnikami z Sieradza i Zduńskiej Woli. Pewnego razu wezwał do siebie na rozmowę Józefę w sprawie jej syna. Powiedział jej, że Niemcy już wiedzą, że jej syn kręci się po okolicy i ponowne złapanie go jest tylko kwestią czasu. W tym przypadku groziła by mu kara śmierci. Przestrzegł Józefę, że w sprawie jej syna trzeba działać natychmiastowo. Zaproponował matce, że zatrudni syna do pracy w gospodarstwie, a on musi się zgodzić, by uchronić się od śmierci. Jednak dla swojego planu musi uzyskać on zgodę zwierzchników z Sieradza. W tym celu nazajutrz pojechał do Sieradza i po wyjaśnieniach uzyskał zgodę na zatrudnienie ściganego Józefa pod warunkiem, że będzie sumiennie pracował i nie sprawiał kłopotów. W ten sposób Józef ujawnił się i rozpoczął pracę. Do samego końca wojny razem ze swoją rodziną pracował w gospodarstwie rolniczym Ost Land w miejscowości Męcka Wola.

Okupacyjne wspomnienia dzieci Ignacego i Józefy.

Wspomnienie Stanisława

Obowiązkiem dwunastoletniego wtedy Staśka było wykonywanie wszelkich drobniejszych prac. Nosił siano, słomę dla zwierząt, pomagał w polu. Wspominał, że często podczas pracy był bity batem przez Niemca. Było to bardzo bolesne, gdyż cienki koniec bata zakończony był metalem i potrafił zranić ciało do krwi. Pamiętał, jak jednego razu Niemiec uderzył w pierzynę, pod którą spał. Uderzenie sprawiło, że pierzyna została rozcięta tak, że posypało się pierze.

Wspomnienie Weroniki

Józefa po wojnie wróciła z Męckiej Woli na własne gospodarstwo do Kalinowej. Zobaczyła ruiny. Usiadła na jakimś większym kamieniu i rozpłakała się. Płakała tak bardzo, że Weronika, która biegała po gruzach, zwróciła na to uwagę. Mimo, że była jeszcze dzieckiem, utrwalił jej się ten moment do końca życia. Podeszła do matki, przytuliła i zapytała: Czemu mamo płaczesz? Matka, na pytanie córki odpowiedziała tak: Dziecko, jak urośniesz, to mnie zrozumiesz. Weronika wiele razy w życiu to opowiadała.

Wspomnienie Tadeusza

Tadeusz, jako sześcioletnie dziecko bawił się na drewnianych skrzyniach do wozów, które były rozebrane i ustawione do naprawy. W pewnej chwili, niechcący, przewrócił ustawione deski. Właśnie wtedy przechodził jakiś Niemiec i wystraszony Tadzio szybkim krokiem odszedł od zabawy i ze strachu powiedział Niemcowi: Dzień dobry! Niemiec nie odpowiedział nic, tylko mijając się z dzieckiem mocno uderzył go batem. Cienki koniec bata był zakończony kawałkiem metalu i uderzając od tyłu wybił dziecku zęba w dolnej szczęce oraz rozciął wargę. Tadzio rozpłakał się i uciekł umazany krwią.

Zakończenie II wojny światowej.

W styczniu 1945 roku Armia Czerwona wkroczyła do Zduńskiej Woli. Niemcy uciekali, zwlekając jednak do ostatniej chwili. Józef, jako najstarszy z rodzeństwa, przyszedł do wysiedlonego gospodarstwa w Kalinowej. Na miejscu pozostały tylko fundamenty z budynku mieszkalnego, kawałek kamiennego muru z obory i trochę gruzu. Niemiec Reim rozebrał gospodarstwo, które posłużyło mu jako materiał budowlany w innym miejscu, bliżej swoich rodaków. Józef poszedł do tego gospodarstwa. Nikogo tam nie zastał. Nakarmił znajdujące się tam głodne zwierzęta. Poznał swojego ostatniego konia, po dwóch pozostałych nie było śladu. Na drugi dzień zaprzągł konia do wozu i pojechał po rodzinę do Męckiej Woli. Przywiózł ich do Kalinowej, gdyż w Męckiej Woli nie mogli już dłużej pozostać. Józef był teraz najstarszym z rodzeństwa i na niego spadł trudny obowiązek odbudowy całego gospodarstwa.

18 Legitymacja ZBOWiD Jozefy

Legitymacja ZBOWiD Józefy Spętanej. (zbiory rodziny Spętanych)

Józef tak wspominał: „W tamtych dniach zbliżającego się wyzwolenia droga od Zduńskiej Woli do Sieradza pokryta była rozjeżdżanym błotnistym śniegiem. Na całej długości miała ona kolor czerwony od krwi. Po takim śniegu jechały czołgi Armii Radzieckiej. Na pancerzach czołgów jechali ich żołnierze. Na polu przy drodze poustawiane były na stojąco oparte głowami obok siebie trupy żołnierzy niemieckich. Ciała były sztywne i stały skupione jak żołnierskie karabiny, albo snopy zboża złożone w kupki. Tworzyły one makabryczny szpaler wzdłuż drogi. Jadących na czołgach Rosjan widok ten bardzo bawił”.

Próba odzyskania skradzionego mienia.

Wojna nie obeszła się łagodnie z Ignacym Spętanym oraz jego bliskimi. Jednym z efektów okupacyjnego terroru była utrata mienia i żywego inwentarza. Jak już wspomniano zabudowania w Kalinowej uległy niemal całkowitemu zniszczeniu. Odzyskano konia oraz jedną krowę. Droga do odzyskania krowy nie była jednak łatwa. Odbył się o nią proces sądowy.

Ignacy Spętany przed wojną i wysiedleniem rozwijał swoje gospodarstwo. Często zatrudniał do pomocy pana Ludwika Sadowskiego z Branicy. Z czasem stał się on też przyjacielem rodziny. Był on bardzo przejęty śmiercią Ignacego. Dzięki jego relacjom łatwiej można było zrozumieć zamierzenia dotyczące pradziadka i jego syna, Józefa oraz okoliczności aresztowania. Jako świadek w sprawie przyczynił się do odzyskania zabranej przez Niemców krowy. Historia ta miała następujący przebieg. Osiedleni Niemcy zawłaszczyli w gospodarstwie Ignacego i Józefy cztery krowy, z których po wojnie we wsi Kalinowa pozostała tylko jedna. Pewien gospodarz twierdził, że jest to jego krowa i nie odda jej Józefie. Kobieta i jej syn Józef twierdzili, że jest to ich krowa, bo ją poznali i zażądali jej zwrotu. Sprawa ta trafiła do Sądu Grodzkiego w Widawie. Działo się to wkrótce po zakończeniu wojny. Sędzia zapytał: Jak mam rozstrzygnąć spór? W tym celu przesłuchał świadków obu stron. Świadkowie tamtego gospodarza stwierdzili, że jest to krowa, która nie należy do Józefy. Po stronie Józefy zeznawał wspomniany Pan Sadowski. Powiedział sędziemu w tajemnicy o przypadku związanym z tym zwierzęciem. Przed wojną, kiedy pomagał Ignacemu w gospodarstwie obaj zauważyli, że krowa urwała się z łańcucha i poszła w szkodę. Pan Sadowski na chwilę odszedł od pracy i próbował zawrócić krowę, lecz ta zaczęła uciekać. Poszczuł ją psem. Pies zabiegł krowie drogę. Bydlę nachyliło głowę w celu ochrony bądź ataku. W tej to szamotaninie rozerwał zębami koniec ucha bydlęciu. Z czasem rozerwany koniec ucha zagoił się, ale nie zrósł w całość. Sierść zamaskowała uraz tak, że nie było to widoczne dla oka. Sędzia bez trudu zweryfikował prawdę przez oględziny zwierzęcia i nakazał zwrot krowy.

Dalsze losy wszystkich bohaterów.

Józefa (żona Ignacego) łudziła się, że być może Ignacy żyje i wróci. Jednak tak się nie stało. Wszelki ślad po nim zaginął. Po stracie męża na Józefę spadł ciężar i wszelkie obowiązki związane z utrzymaniem rodziny. Kobieta ta miała w sobie dużo siły i optymizmu, mimo wielu nieszczęść, jakie ją spotkały. Nigdy się nie załamała. Mieszkała w gospodarstwie razem z swoim najmłodszym synem, Tadeuszem. Żyła bardzo skromnie. W 1976 roku otrzymała skromną rentę z środków ZBOWiD. Pod sam koniec życia wymagała szczególnej opieki. Zmarła po krótkiej chorobie 19 kwietnia 1986 roku w wieku 82 lat.

Franciszka Piekarczyk z d. Rychlik (mama Józefy) do końca swojego życia pomagała córce. Mieszkała razem z nią w Kalinowej. Zmarła 1954 roku w wieku 74 lat.

Józef (syn Ignacego i Józefy) w 1950 roku ożenił się. Jego żona miała na imię Janina i pochodziła z Ligoty. Otrzymał od matki 2 ha ziemi w Rembieszowie oraz krowę. Pracował w okolicy jako murarz. Razem z żoną wychowali pięcioro dzieci. W poszukiwaniu lepszego życia i pracy wyjechał w okolice Szczecina. Bardzo często odwiedzał matkę. Zmarł w 2005 roku w wieku 82 lat.

1 Drzewo

Drzewko genealogiczne bohaterów tekstu. (rys. Marta Spętana)

Stanisław (syn Ignacego i Józefy) ożenił się w 1957 roku. Z żoną, Anną prowadzili gospodarstwo rolne w Rembieszowie. Wychowali troje dzieci. Zmarł 23 października 2004 roku w wieku 74 lat.

Weronika (córka Ignacego i Józefy) wyszła za mąż w 1955 roku. Razem z mężem, Eugeniuszem prowadzili gospodarstwo rolne w Branicy. Mieli troje dzieci. Często odwiedzała matkę. Zmarła 26 maja 2013 roku. Żyła 78 lat.

Mój dziadek Tadeusz (najmłodsze dziecko Ignacego i Józefy), ożenił się w 1958 roku. Żoną jego była Janina. Pochodziła z Branicy, sąsiedniej wioski. Wspólnie z Tadeuszem prowadzili gospodarstwo rolne w Kalinowej. Wychowali troje dzieci. Ich syn, Wojciech jest moim tatą. Babcia Janina zmarła w 2010 roku. Dziadek jest na emeryturze rolniczej. Obecnie ma 84 lata. Jest ostatnim żyjącym bohaterem mojej opowieści. Głównie z jego relacji czerpałam wiadomości do napisania opowieści o pradziadku.

16 Tadeusz

Tadeusz Spętany- syn Ignacego, mój dziadek, 2018 r. (fot. zbiory rodziny Spętanych)

15 Tadeusz Syn Ignacego Z Wnukami

Tadeusz Spętany wraz z wnukami (od lewej)- Aleksandrą, Damianem oraz Martą (autorką tekstu), 2018 r. (fot. zbiory rodziny Spętanych)

Podsumowanie.

Konkursowa praca napisana w 2017 r. stała się dla mnie swego rodzaju wehikułem czasu, punktem wyjścia do dalszych badań nad historią mojej rodziny. Tekst który czytacie Państwo jest poprawioną i rozbudowaną wersją. Oddaję ten tekst świadoma, że jeszcze wiele elementów historii Ignacego Spętanego i jego bliskich czeka na odkrycie. Zależało mi na zarejestrowaniu wspomnień moich bliskich, szczególnie Tadeusza Spętanego ostatniego świadka opisywanych wydarzeń. Bez wątpienia zaniechanie tego byłoby dużym błędem. Można stwierdzić że pamięć o opisywanych wydarzeniach uległaby wtedy zatarciu. Zachęcam wszystkich którzy mają taką możliwość, aby rejestrowali wspomnienia swoich bliskich. Czasami mogą one skrywać bardzo ważne informacje pomocne w badaniach nad przeszłością, nie tylko regionalną ale również w szerszym kontekście. Wszystkie takie relacje są drobnymi cegiełkami które składają się na naszą wspólną historię. Warto ją utrwalać dla przyszłych pokoleń.

Pamięć o przodkach powinna być formą pielęgnowania tradycji rodzinnej. Uważam , że podejmowanie rozmów o naszych przodkach z naszymi bliskimi odgrywa bardzo ważną role. Podobnie gromadzenie rodzinnych pamiątek, zdjęć oraz albumów. ofiarach tragedii II wojny światowej, a w szczególności o moim pradziadku, zawsze będę pamiętać w modlitwie…

Bibliografia.

Archiwa:

  1. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. (Serdeczne podziękowania za pomoc dla Dyrektora Pana dr Wojciecha Płosa)
  2. Archiwum Państwowe w Łodzi.
  3. Archiwum Muzeum Historii Miasta Zduńska Wola.

Relacje:

  1. Tadeusz Spętany- syn Ignacego Spętanego.
  2. Wojciech Spętany- mój tata.
  3. Bronisław Wierzchowski- mieszkaniec Kalinowej.

Internet:

  1. http://www.auschwitz.org/muzeum/informacja-o-wiezniach/

 

Przypisy.

1 Niemiecki nakaz został przekazany przez sołtysa, który dnia 6 listopada 1941r. przyszedł do gospodarstwa Ignacego i Józefy. Na liście wysiedlonych, którą odczytał widniała cała rodzina. Zabezpieczenie inwentarzu polecono Ludwikowi Sadowskiemu, który tu często pracował.

2 Jej mąż, Józef zmarł tuż przed wybuchem wojny.

3Mieszkańców z Kalinowej wysiedlono w różne strony świata przeważnie do Generalnego Gubernatorstwa, do Niemiec a nawet Francji.

4 Wysiedlona rodzina na Lubelszczyźnie przebywała od 17 listopada 1940 roku do wiosny 1942 roku.

5 Wszystkie pojawiające się w tekście niemieckie nazwiska zostały zapisane fonetycznie.

6 Ścinanie zboża kosą ręczną rozpoczynano o wiele wcześniej niż dzisiaj kombajnem.

Skip to content
Verified by MonsterInsights