Matka Teresa Benedykta od Krzyża – takie imię zakonne przybrała Edit Stein, której droga wiodąca na łono Kościoła katolickiego była dość zawiła. Edit Stein urodziła się w październiku 1891 roku w bardzo religijnej rodzinie żydowskiej. Narodziny jej datuje się na jedno z największych świąt żydowskich – Jom Kippur, co dla rodziny Stein mogło mieć znaczenie symboliczne. Szybko jednak porzuciła wyznanie mojżeszowe i w wieku lat czternastu zadeklarowała się jako ateistka.
Filozofia
Stein posiadała wybitny umysł, co potwierdza jej praca naukowa u boku samego Edmunda Husserla. Tak jak on, została fenomenologiem, broniąc doktorat pt. „O zagadnieniu wczucia”. Podczas kariery naukowej poznała również Maxa Schelera oraz Romana Ingardena, którzy to w pewnym stopniu przyczynili się do jej zainteresowania katolicyzmem. Stein zaczęła swą naukową ciekawość kierować w stronę tego, co dla umysłu niezbadane. Punktem kulminacyjnym jej przemiany była lektura życiorysu św. Teresy z Avila*. Treść tej książki tak dogłębnie nią wstrząsnęła, że postanowiła przyjąć chrzest i stać się członkiem Kościoła. Zafascynowana świętym Tomaszem z Akwinu, poczęła integrować tomizm z fenomenologią. Potem, pod wpływem Wielkiej Teresy i św. Jana od Krzyża jej teksty zaczęły epatować mistycyzmem. Pisała:
**
Boskie światło już w naturalny sposób zamieszkuje w duszy, lecz dopiero wtedy, gdy dusza opróżnia się dla Boga ze wszystkiego, co Nim nie jest — i to nazywa się kochać! Wtedy dopiero może się stać prześwietlona i przeobrażona w Boga.
Mistycyzm
Edit Stein jest postacią niezwykle ciekawą – ze ścisłego, naukowego umysłu rodzi się jedna z największych mistyczek chrześcijańskich. Cytowany powyżej fragment „Myśli…” przypomina nieco rozważania Mistrza Eckharta o Bogu, Boskości i iskierce duszy (przebóstwieniu człowieka) – widać zatem, jak dalece Stein abstrahuje od rozważań na poziomie tego, co „bezpośrednio jest dane”***, od samej istoty fenomenologii. Jej mistyczna droga nie kończy się jednak na pracy naukowej. Wiedziona duchowością św. Teresy z Avila, Stein decyduje się na wstąpienie do Karmelu. Śluby wieczyste przyjmuje w 1938 r. i od tego momentu przyjmuje imię Teresy Benedykty od Krzyża. Ta wieść bardzo uderza w matkę Edit – pobożną żydówkę, która do końca życia nie pogodziła się z odejściem od wiary swej najmłodszej córki****. Stein nigdy jednak nie odgradza się od swoich korzeni. Umiera zagazowana w nazistowskim obozie KL Auschwitz-Birkenau, wypowiadając wcześniej słowa: Chodź, idziemy cierpieć za swój lud.*****
Poświęcenie czy pragnienie?
Heroiczny czyn wysuwa się na pierwszy plan sam, nie trzeba przedzierać się przez grube tomy hagiografii, by znaleźć tę właśnie cnotę i chęć dobrowolnego poświęcenia własnego życia. Śmierć motywowana niesieniem krzyża za swój naród jest wystarczającym powodem, by uznać Edytę Stein za osobę świętą, dla której oddanie nie ma żadnych granic. Czy jednak wyłącznie ten ostatni moment życia Stein jest (mimo całej swej doniosłości) największym poświęceniem? Samo odejście od tradycji i rodzinnej wiary, cierpienie matki, która w nawróceniu swojej córki widziała jej największą aberrację – wszystko to, w moim przekonaniu, zasługuje na miano największego heroizmu. W poświęceniu tym jednak można odnaleźć pokłady najgłębszego, wewnętrznego pragnienia, mistycznego wręcz wezwania do czegoś nowego, do p r a w d y (por. „Twierdza wewnętrzna”, św. Teresa z Avila).
*”Życie świętej Teresy z Avili spisane przez nią samą”.
**Stein Edyta, „Myśli, wyznania, rozważania”, 2003, s. 74.
***Gr. „phainomenon” – to, co się jawi – [M.G.].
****Do Karmelu wstępuje również siostra Edyty – Roza Stein.
*****Słowa wypowiedziane do siostry Rozy, która wraz z Edytą została zamordowana w obozie śmierci – [M.G.].